No wiec dziś jest poniedziałek, a właściwie już wtorek nawet.
Wiec może pora cos napisac moje Kochane. Był weekend. Duzo się działo w
stolicy. Orange Warsaw Festiwal, tak był Bijonse tez przyjechała brzydka i
gruba, ale cholera śpiewać to ona umie. Czy ją lubie czy nie lubie na koncercie
byłem bo wiadomo lans koleżanki zobaczą wiec tym bardziej. Nie obyło się bez
spotkania ze znanymi przyjaciółmi takimi jak Komar czy Juliett Kuczyńska
(Maffashion). Oczywiście wszystko na oczach koleżanek z branży a jakżeby
inaczej.
Koncert był
było miło i przyjemnie po tym aft erek Utopia bo wiadomo, najlepiej i najdrożej
a jak drogo to i najlepiej. Szału nie było, nawet oka nie było na kim zawiesić.
Dramat nie wiem co się dzieje z ta nowa Utopia. Gdzie są te wszystkie przystojne
cioty które pamiętam , no gdzie? Uczcijmy je minuta ciszy… ok. wystarczy nie
mam co za dużo rozpaczać będą nowe lepsze nie śmigane. Więc po krótkim afterze
wróciłem samotnie do swojego mieszkania, bez żadnego kochanka. Czy dramat, nie
skąd nie tym razem to następnym.
Niedziela.
O boże jedyny trzeba wstać rano, ogarnąć się, nie zapomnieć złożyć życzeń mamie
w końcu dzień Matki i dawaj jedziemy na wieś do dziadków. Dramat bo tam
pustynia. Chyba ilość gejów przypadających w tej mieścinie na jednego mieszkańca
jest równa zero. Nie ma tego złego Internet działa. Obiad był smaczny w
międzyczasie poczatowałem tylko dla rozrywki i to na tyle z niedzieli.
Poniedziałek.
Zajęcia na uczelni ciągną się w nieskończoność. Dramat. Dobrze ze jest się na
kogo popatrzeć. Ale te ciotki takie nie okrzesane, zero w nich klasy, stylu,
blichtru, hmm za młode jeszcze głupie. Dorosną kiedyś. A wieczorem co Kupisz
Fashion Show, czyli największe targowisko ciotowskie w Warszawie. Oj nazbierało
się koleżanek różnej maści przystojnych i brzydkich, starych i młodych i ect. Wszystkie
wylansowane od fryzjera kosmetyczki po botoksie. Wszystkie tak samo nudne i
zblazowane. Rzygam tęczą. Cieszę się że chodzę tam z obstawa. Co dryga to
fryzjerka, co trzecia stylistka co piata projektantka… targowisko próżności. Sick.
Idę spać. A co do pokazu hmmm moim skronym zdaniem beznadziejny, miało być
hajdż feszyn a wyszło jak zawsze. Jak to śpiewają kibice „ Polacy nic się nie
stało” tak można napisać o kolekcji Kupisza „Robert nic się nie stało” po
ostatnim grudniowym pokazie wydawało mi się że stać go na coś więcej jednak się
myliłem.